Mi­gra­cje z Ery­trei do Pol­ski

Mi­gra­cje z Ery­trei do Pol­ski ma­ją już swo­ją hi­sto­rię. W cza­sach, kie­dy Ery­trea sta­no­wi­ła część Etio­pii, Ery­trej­czy­cy przy­by­wa­li do Pol­ski, cho­ciaż­by na stu­dia, na pod­sta­wie pasz­por­tów wy­da­wa­nych przez wła­dze etiop­skie. Nie­wie­lu z nich zde­cy­do­wa­ło się na dłuż­szy po­byt. Współ­cze­śnie Ery­trej­czy­cy po­ja­wia­ją się w Pol­sce głów­nie ja­ko uchodź­cy (we­dług da­nych Urzę­du do Spraw Cu­dzo­ziem­ców w Pol­sce prze­by­wa le­gal­nie 16 oby­wa­te­li Ery­trei, w tym 5 osobom przy­zna­no w Pol­sce ochro­nę). Zło­żo­na sy­tu­acja we­wnętrz­na w Ery­trei (trud­no­ści po­li­tycz­ne, ale tak­że oko­licz­no­ści kli­ma­tycz­ne, jak su­sze i po­wo­dzie) zda­je się wska­zy­wać, że pre­sja emi­gra­cyj­na z te­go kra­ju bę­dzie na­dal bar­dzo sil­na. Ery­trej­czy­cy (obok oby­wa­te­li Sy­rii, Ira­ku czy Je­me­nu) są po­ten­cjal­ny­mi uczest­ni­ka­mi pro­gra­mów re­lo­ka­cyj­nych w ra­mach Unii Eu­ro­pej­skiej.

Przy pierw­szym spo­tka­niu obie stro­ny nie­wie­le o so­bie wie­dzą. Ery­trea to, ow­szem, kraj afry­kań­ski, ale nie sy­no­nim Afry­ki. Ka­te­go­rią, któ­rą my­ślą o Ery­trej­czy­kach Po­la­cy, jest jed­nak „Afry­ka”, ro­zu­mia­na tak jak­by by­ła jed­nym pań­stwem. Ery­trej­czy­cy są Afry­ka­na­mi, ale kul­tu­ra w po­szcze­gól­nych czę­ściach kon­ty­nen­tu róż­ni się. Ery­trea le­ży w Ro­gu Afry­ki, któ­ry uznać moż­na za je­den krąg kul­tu­ro­wy. Bli­sko stam­tąd na Pół­wy­sep Arab­ski, bli­sko do Egip­tu. O po­kre­wień­stwie lu­dów Ro­gu Afry­ki z arab­ski­mi są­sia­da­mi świad­czą ję­zy­ki, któ­rych uży­wa­ją – se­mic­kie (jak arab­ski czy ti­gri­nia) i ku­szyc­kie (od zna­nej z lek­cji o sta­ro­żyt­nym Egip­cie kra­iny Kusz). Róg Afry­ki to przede wszyst­kim to, co w Afry­ce dla Ery­trej­czy­ków bli­skie, „swo­je”. Kul­tu­ro­wo naj­bliż­sza Ery­trei jest Etio­pia, choć z Etiop­czy­ka­mi po­dzie­li­ła Ery­trej­czy­ków woj­na i po­li­ty­ka. I tu i tam jest ten sam ro­dzaj chrze­ści­jań­stwa – pra­wo­sław­ne­go, kop­tyj­skie­go. Na emi­gra­cji obie gru­py ży­ją ze so­bą do­brze, ale le­piej, by Ery­trej­czyk nie za­czy­nał roz­mo­wy o po­li­ty­ce. Etiop­czy­cy nie ro­zu­mie­ją po­wo­dów od­dzie­le­nia się Ery­trei. Oba na­ro­dy ina­czej po­strze­ga­ją hi­sto­rię. Z So­ma­lij­czy­ka­mi na­to­miast łą­czą Ery­trej­czy­ków cho­ciaż­by wpły­wy wło­skie, po­nie­waż oba kra­je by­ły wło­ski­mi ko­lo­nia­mi. Od Je­me­nu dzie­li Ery­treę tyl­ko 20 mi­nut po­dró­ży mor­skiej, stąd wie­lu Je­meń­czy­ków miesz­ka w Ery­trei, jest tam wie­le mał­żeństw mie­sza­nych. Ery­trea ma tak­że do­bre re­la­cje z Su­da­nem, gdzie osie­dli­ło się wie­lu ery­trej­skich uchodź­ców i gdzie, mi­mo obo­wią­zy­wa­nia sza­ria­tu, swo­bod­nie po­wsta­wa­ły ery­trej­skie ko­ścio­ły.

Mapa i flaga Erytrei

Po­zo­sta­li Afry­ka­nie za­rzu­ca­ją cza­sem Ery­trej­czy­kom i Etiop­czy­kom, że od­ci­na­ją się od resz­ty kon­ty­nen­tu. To nie tak. Ery­trej­czy­cy są ciem­no­skó­rzy i po­cho­dzą z Afry­ki, ale na przy­kład w po­rów­na­niu z in­ny­mi Afry­ka­na­mi bę­dą oszczęd­niej­si w sło­wach w myśl przy­sło­wia: „Le­piej ko­goś po­bić, niż zra­nić sło­wa­mi”. Bę­dą więc bar­dziej ci­si, nie podnio­są gło­su, bę­dą bar­dziej wy­co­fa­ni. Je­śli za­pra­szasz Ery­trej­czy­ka, bę­dzie od­ma­wiał. Na­wet je­śli jest głod­ny, wsty­dzi się wziąć od ra­zu. W Ery­trei ni­gdy nie mó­wi się, że jest źle, za­wsze – co by nie by­ło – mó­wi się „Dzię­ki Bo­gu!” – za­wsze jest ok. W roz­mo­wie z Ery­trej­czy­kiem, aby do­wie­dzieć się praw­dy trze­ba drą­żyć. Men­tal­ność pod­po­wia­da: „Na­rze­ka­jąc mo­że­my stra­cić to, co ma­my. A je­śli ma­my co tra­cić, to zna­czy, że ma­my też za co dzię­ko­wa­ć”. Ta­ką po­sta­wę wy­no­si się z do­mu wraz z wy­cho­wa­niem. Jest to wa­run­ko­wa­ne kul­tu­rą, choć ma też sil­ne podło­że re­li­gij­ne.

Wie­le osób, tak­że w Pol­sce, uwa­ża, że Ery­trea to kraj arab­ski, oraz że wszy­scy Ery­trej­czy­cy to mu­zuł­ma­nie. Arab­ski, obok ti­gri­nia, jest ję­zy­kiem urzę­do­wym. Nie zna­czy to jed­nak, że Ery­trej­czy­cy to Ara­bo­wie. Po­ło­wa Ery­trej­czy­ków to chrze­ści­ja­nie. Na spe­cy­fi­kę chrze­ści­jań­stwa w Ery­trei prze­kła­da się hi­sto­ria i po­li­ty­ka. Kon­flikt z Etio­pią spra­wił, że po­wstał nie­za­leż­ny Ko­ściół ery­trej­ski, któ­ry wszedł w struk­tu­ry za­rzą­dza­ne nie z Etio­pii, lecz z Egip­tu. Ery­trea ja­ko nie­pod­le­głe pań­stwo przy­ję­ła ka­len­darz gre­go­riań­ski, ery­trej­ski Ko­ściół na­to­miast tr­wa przy ka­len­darzu ju­liań­skim. Pro­wa­dzi to do sy­tu­acji, w któ­rej chrze­ści­jań­skie świę­ta ob­cho­dzi się po­dwój­nie, choć lu­dzie bar­dziej an­ga­żu­ją się w ry­tu­ał świąt wy­zna­cza­nych ka­len­darzem ko­ściel­nym. To wte­dy jest praw­dzi­wa ce­le­bra­cja, mo­dli­twa, spo­tka­nie w ko­ście­le. Bo­że Na­ro­dze­nie, tak­że to wy­zna­cza­ne ka­len­darzem gre­go­riań­skim, jest, ina­czej niż w Pol­sce, świę­tem jed­no­dnio­wym. Ery­trej­czyk nie zna idei pol­skie­go „dru­gie­go dnia świą­t” (26 grud­nia). Dniem wol­nym nie jest też dla Ery­trej­czy­ków po­nie­dzia­łek po Nie­dzie­li Wiel­ka­noc­nej. Za to bar­dzo waż­nym świę­tem, na czas któ­re­go sta­ją za­kła­dy pra­cy i szko­ły, jest Wiel­ki Pią­tek.

W Ery­trei pra­wie każ­dy mó­wi w ti­gri­nia. Cza­sem lu­dzie ten ję­zyk ka­le­czą, ale na pew­no ro­zu­mie­ją. Wie­lo­kul­tu­ro­wość i wie­lo­ję­zycz­ność jest w Ery­trei po­wszech­na, a róż­ni­ca mu­zuł­ma­ni­n-ch­rze­ści­ja­nin nie jest bar­dzo istot­na. W Pol­sce za­ska­ki­wać mo­że, że w Ery­trei ofia­ra ze zwie­rzę­cia jest czę­ścią ry­tu­ału re­li­gij­ne­go bez wzglę­du na wy­zna­nie. Od­po­wia­da­jąc za­sko­czo­nym tym fak­tem Po­la­kom, ery­trej­scy chrze­ści­ja­nie wy­ja­śnia­ją, że dzie­dzic­two Abra­ha­ma, któ­ry nie wa­hał się ofia­ro­wać Bo­gu swo­je­go sy­na, jest wspól­ne wy­znaw­com chrze­ści­jań­stwa i is­la­mu. Wspól­na obu wy­zna­niom jest tak­że mo­dli­twa przed po­sił­kiem. Po­dob­nie jest z za­ka­zem spo­ży­wa­nia wie­przo­wi­ny obec­nym i w Ko­ra­nie i w Bi­blii. Su­ro­we­go, świe­że­go mię­sa wie­przo­we­go wła­ści­wie w Ery­trei ku­pić nie moż­na. Mi­mo sto­so­wa­nia ry­tu­al­ne­go ubo­ju przez obie gru­py, chrze­ści­ja­nie nie je­dzą mię­sa ze zwie­rząt ubi­tych przez mu­zuł­ma­nów i od­wrot­nie. Zwią­za­ne jest to z bło­go­sła­wień­stwem wy­po­wia­da­nym przez rze­za­ka, któ­ry ofia­ro­wu­je zwie­rzę w imię Bo­ga je­dy­ne­go w przy­pad­ku mu­zuł­ma­ni­na lub Trój­cy w wy­pad­ku chrze­ści­ja­ni­na. Od­dziel­ne są też rzeź­nie i ma­sar­nie. Ch­rze­ści­jań­ski rzeź­nik umiesz­cza na swym skle­pie krzyż, mu­zuł­mań­ski – półksię­życ.

Do­brym przy­kła­dem prze­pla­ta­nia się tra­dy­cji re­li­gij­nych, świec­kich i wpły­wu na nie ery­trej­skiej hi­sto­rii jest świę­to No­we­go Ro­ku. Po po­nad dwu­dzie­stu la­tach nie­pod­le­gło­ści Ery­trej­czy­cy przy­wy­kli już do idei Syl­we­stra i No­we­go Ro­ku świę­towanego, jak w Pol­sce, 1 stycz­nia. Kli­mat ro­bi swo­je i w okre­sie no­wo­rocz­nym po­pu­lar­ne są wy­jaz­dy nad mo­rze. Jed­nak tra­dy­cyj­nie No­wy Rok ob­cho­dzo­no w Ery­trei 1 wrze­śnia, czy­li w dniu upa­mięt­nia­ją­cym Ja­na Chrz­ci­cie­la. Po wpro­wa­dze­niu ka­len­da­rza gre­go­riań­skie­go 1 wrze­śnia ja­ko po­czą­tek ro­ku stał się świę­tem wy­łącz­nie ko­ściel­nym. Ale dzień ten jest też uzna­nym przez wła­dze po­cząt­kiem wy­bu­chu an­ty­etiop­skie­go po­wsta­nia i ja­ko ta­ki stał się świę­tem pań­stwo­wym. War­to w tym miej­scu wspo­mnieć, że Ery­trej­czy­cy są bar­dzo pa­trio­tycz­ni. Sto lat wal­ki o nie­pod­le­głość spra­wi­ło, że nie­za­wi­słość Ery­trei od­czu­wa­na jest przez wszyst­kich ja­ko wiel­ka war­tość. W Dniu Nie­po­dle­gło­ści wszy­scy są ra­zem bez wzglę­du na sym­pa­tie po­li­tycz­ne.

W po­rów­na­niu z Pol­ską w Ery­trei wię­cej jest wy­lew­no­ści mię­dzy ludź­mi. Ery­trej­czy­cy bio­rą się pod rę­kę, za rę­kę, obej­mu­ją się. Kon­takt fi­zycz­ny jest czymś na­tu­ral­nym. W Pol­sce te­go ty­pu za­cho­wa­nia za­re­zer­wo­wa­ne są nie­mal wy­łącz­nie do re­la­cji chło­pa­k-dziew­czy­na, do­tyk w pol­skiej prze­strze­ni pu­blicz­nej nie jest ra­czej obec­ny.

Rytuał parzenia kawy jest ważną częścią tradycji Erytrei.

Ery­trej­czy­cy są też bar­dzo kon­tak­to­wi. Wy­star­czy pół­go­dzin­na roz­mo­wa czy wspól­ne wy­pi­cie ka­wy, by obie stro­ny re­la­cji uzna­ły ją za za­ży­łość. Ery­trej­czy­ków ra­zi w Pol­sce to, że roz­ma­wia­ją­cy z ni­mi jed­ne­go dnia lu­dzie, na­stęp­ne­go dnia rzu­ca­ją im je­dy­nie su­che „cze­ść”, tak jak­by ich nie zna­li. To­wa­rzy­skie wię­zi two­rzą się w Ery­trei bar­dzo szyb­ko, ale to nie zna­czy, że nik­ną mię­dzy ludź­mi wszel­kie gra­ni­ce. O wie­le ła­twiej niż w Pol­sce bu­du­je się to­wa­rzy­ską za­ży­łość, ale ma ona swo­je ogra­ni­cze­nia, jest pod wie­lo­ma wzglę­da­mi dość po­wierz­chow­na i ozna­cza głów­nie do­bre spę­dza­nie cza­su, mi­łą at­mos­fe­rę, uśmiech, żar­ty. O wie­le trud­niej w ta­kiej to­wa­rzy­skiej re­la­cji bu­du­je się w Ery­trei praw­dzi­we za­ufa­nie. „Swo­je rze­czy” po­ka­zu­je się z cza­sem. Te „rze­czy” to ro­dzi­na, spra­wy oso­bi­ste czy re­li­gia, o któ­rą ni­gdy się nie py­ta.

Dy­stans na­le­ży za­cho­wy­wać też w kon­tak­tach ofi­cjal­nych, zwłasz­cza mię­dzy płcia­mi, ina­czej szyb­ko po­ja­wią się plot­ki. Pi­cie al­ko­ho­lu, pa­le­nie czy spo­ty­ka­nie się z chło­pa­kiem nie na­le­żą do za­cho­wań, któ­re przy­sto­ją dziew­czy­nie. Dla­te­go na­dal wie­le mał­żeństw w Ery­trei jest aran­żo­wa­nych, choć dziew­czę­ta, któ­re co­raz czę­ściej cho­dzą do szko­ły, gdzie po­zna­ją swo­je pra­wa, za­czy­na­ją się wo­bec te­go bun­to­wać.

Ery­trej­czy­cy są dość po­ryw­czy. Je­śli ktoś zro­bi coś nie tak, Ery­trej­czyk bar­dzo ła­two oka­że nie­za­do­wo­le­nie czy dez­a­pro­ba­tę. W Ery­trei ła­two na­wią­zać zna­jo­mość, ale ła­two też dojść mo­że do jej ze­rwa­nia. Ery­trej­czyka nie trud­no zra­zić. Szyb­ko się za­przy­jaź­nia, ale rów­nie szyb­ko po­tra­fi czło­wie­ka skre­ślić.

W odróż­nie­niu od Pol­ski ro­zu­mie­nie ro­dzi­ny jest w Ery­trei na­praw­dę bar­dzo sze­ro­kie. Ro­dzeń­stwo i bliż­si czy dal­si ku­zy­ni trak­to­wa­ni są na rów­ni. Ich dzie­ci są jak sio­strzeń­cy czy bra­tan­ko­wie bez wzglę­du na rze­czy­wi­sty sto­pień po­kre­wień­stwa. Wew­nątrz ro­dzi­ny ist­nie­je sil­ny obo­wią­zek wza­jem­nej po­mo­cy. Istot­ną ce­chą ery­trej­skiej kul­tu­ry jest bo­wiem dzie­le­nie się. To dla­te­go Ery­trej­czy­cy tr­wa­ją, mi­mo ty­lu cięż­kich chwil. Wy­cho­wa­nie dzie­ci od­by­wa się wspól­nie, a wię­zi po­mię­dzy ró­wie­śni­ka­mi są nie­mal bra­ter­skie. Nie ma dziec­ka, któ­re ba­wi­ło­by się sa­mo. Dzie­ci z jed­nej wspól­no­ty są­siedz­kiej czy po­dwór­ka je­dzą ra­zem, śpią gdzie po­pad­nie, nie­ko­niecz­nie we wła­snym do­mu, wszyst­kie trak­to­wa­ne są jak swo­je. W Ery­trei ro­dzi­ce nie miesz­ka­ją sa­mi. Nie jest tam zna­ne my­śle­nie – a je­śli jest, to jest źle wi­dzia­ne – że czło­wiek mło­dy chce być wol­ny i wy­pro­wa­dza się od ro­dzi­ców. Ery­trej­czy­cy bar­dzo sza­nu­ją lu­dzi star­szych. Świad­czy o tym już spo­sób zwra­ca­nia się – do star­szych ko­biet mó­wi się „mat­ko”, a do star­szych męż­czyzn „oj­cze”. In­na niż w Pol­sce jest też w Ery­trei fi­lo­zo­fia pra­cy. Pra­cu­jąc, czło­wiek mu­si znać od­po­wiedź na py­ta­nie: „Dla ko­go”? Na­drzęd­na jest bo­wiem wspól­no­to­wość i to tak­że ze wzglę­du na nią or­ga­ni­zu­je się wiel­kie ślu­by i we­se­la, na któ­re mo­że przyjść na­wet ty­siąc osób. Or­ga­ni­za­cja we­se­la to wspól­ny wy­si­łek wiel­kiej ro­dzi­ny, ro­dzi­ny w Ery­trei i ro­dzi­ny w dia­spo­rze – wszy­scy się na nie skła­da­ją.

Z tych wszyst­kich po­wo­dów Ery­trej­czy­ko­wi za gra­ni­cą za­wsze to­wa­rzy­szyć bę­dzie tę­sk­no­ta za do­mem. Po­za tym Ery­trej­czyk mo­że osza­leć w bez­ru­chu. Po­trze­bu­je lu­dzi, ru­chu, słoń­ca, o co na emi­gra­cji, a zwłasz­cza w ośrod­ku dla uchodź­ców, czę­sto trud­no. Wiel­kim pro­ble­mem ery­trej­skie­go imi­gran­ta w kra­ju ta­kim jak Pol­ska mo­że być po­go­da. Brak słoń­ca ro­dzi po­czu­cie zmę­cze­nia i sła­bo­ści. Mię­dzy in­ny­mi dla­te­go sto­sun­ko­wo du­żo jest wśród Ery­trej­czyków na emi­gra­cji sa­mo­bójstw.

AUTORZY – SENAIT CIEPLIŃSKA I RADOSŁAW STRYJEWSKI